Dziś zabieram Was, po raz kolejny zresztą, do jednego z dziecięcych pokoi w naszym Minty House, niepodzielnego królestwa naszego najmłodszego synka, o którym on sam mówi "kokój sisi", czyli po prostu Pokój Ignasia ;). Rano na poddasze wpadło wreszcie trochę słonecznych promyków i pokoik odzyskał swoją jasną aurę. Ale rządzą tu twarde zasady, wypisane wyraziście na metalowej tablicy. Czasem rządzą też potwory prosto z bajek Scooby Doo. Brakuje nadal kilku mebli, dzięki temu jest duuużo miejsca do zabawy, a to przecież główne Ignasiowe zajęcie. On nie przejmuje się brakiem komody, czy innego wymyślonego przez mamę "niezbędnego" sprzętu, w ogóle niczym się nie martwi, no może tylko wtedy, gdy zgubi coś cennego, np. ucho Pana Bulwy, albo klucz "nie wiem od czego, ale nie dyskutuj"*. Stolik z krzesełkiem, łóżeczko, podłoga i czego tu więcej potrzeba? Chyba tylko towarzystwa poddającego się łatwo szalonym pomysłom naszego energicznego trzylatka.
Pozdrawiam miętowo
---
Ewa
piątek, 13 stycznia 2012
Kokój Sisi'ego
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
cudny pokoik :) a nietoperze powalają :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHaha ja tez zakochalam sie w nietoperzach! sa przslodkie! Sciskam!
OdpowiedzUsuń"kokój sisi" jest słodki... nietoperze rzeczywiście powalające ;)
OdpowiedzUsuńNietoperze rewelacyjne!
OdpowiedzUsuńNIE....NO TE NIETOPERZE:))))))
OdpowiedzUsuńjak wszyscy to wszyscy;) nietoperze są super!!! i bardzo fajne półeczki na książki - ja ciągle mam z tym problem, a dziecięcych książeczek przybywa
OdpowiedzUsuńUwielbiam pokoiki dziecięce.
OdpowiedzUsuńŚlicznie!
Pozdrawiam!
Iza