Szary drut. Zdawać by się mogło, niewdzięczne tworzywo. Ale jednak coś w sobie ma. Nieodzownie kojarzy mi się ze skandynawskim wzornictwem nie tylko tym rustykalnym, bo przecież również w nowoczesnym wydaniu. Mnie jednak znacznie bardziej pasują te pierwsze klimaty.
Widywałam je często podczas pobytów w Danii, w maleńkich, przytulnych sklepikach mój wzrok zawsze kierował się w ich stronę. Duży kosz na jajka był od długiego czasu obiektem moich westchnień i kiedy w końcu znalazłam taki idealny, nie mogłam odejść z pustymi rękami. I cóż, że samochód wypchany po sufit, że droga na okrętkę daleka, a w międzyczasie kilka kempingów do zaliczenia. Wypchany dużym kąpielowym ręcznikiem przepłynął z nami Bałtyk ;)
No i się zaczęło: wciąż nowe i nowe, nie tylko koszyki, te maleńkie, czy średnie, ale cała prezentowana nie raz na blogu reszta.
Nie było wyjścia, musiały się znaleźć w Minty Sklepiku ;)
Nie doszukujcie się w nich perfekcji wykonania, czy gładkiego wykończenia.
Czasem się krzywią, czasem się stroszą
Taki już ten druciany charakter- nieco skrzywiony ;)
Ale to ma swój urok i daje poczucie swobody w użyciu.
Niebawem pojawią się kolejne fasony koszyków, m.in mini kura ;) której sama nie mogę się już doczekać.
*
W tytule obok drutu jeszcze róż stoi. Towarzyszył nam przez cały weekend, a dziś na talerzach z różowym rantem prezentować się będzie pizza z przepisu Beaty Lipov, z książki kucharskiej dla dzieci, która towarzyszy nam od paru lat. Zobaczcie okładkę, Beata jeszcze taka inna :)
Przepis na pizzę jest niezawodny :)
I nawet Ignaś, nasz niejadek totalny, właśnie spałaszował 3 rumiane kawałki i nic nie zostawił dla fotoreportera!
*
Lubicie druciaki? Co najbardziej: kosze, wieszaki czy kuchenne gadżety?
Miłego wieczoru :)
---
Ewa
Świecznik z pojemnikiem w innej zupełnie roli