piątek, 30 listopada 2012

Dwa w jednym

Dzisiaj w Minty House powitaliśmy niezwykłego gościa :) Pędziłam na Pocztę z awizo wiedząc, że w kopercie zastanę coś niezwykłego. Pani Kasia, którą serdecznie pozdrawiam, zapowiedziała, że dostanę niespodziankę w kolorze Minty ;)
I oto jest :D 
Bajecznie miętowy Bąk Baboo ! Tak właśnie go nazwaliśmy
Na jego widok gęba cieszy się nie tylko mnie, ale i Markowi. 
 Tak dopieszczonych w każdym detalu wytworów jeszcze w Polsce nie spotkałam. Wszystkie można kupić TU
Zachęcam Was gorąco do pooglądania.
Pani Kasiu Dziękuję :) Bardzo, bardzo mocno!
:)))))






Jak widać Baboo doskonale pasuje do moich kuchenno-sklepikowych klimatów.
Jest słodki jak różowe landrynki, pastelowe miseczki i minty łyżeczki.
---
Na koniec jeszcze garść świątecznych dekoracji z metalu w kolorze gray. Moje ulubione.
Powolutku będę dodawać czerwone akcenty i zielone gałązki, jeszcze chwilka...





Gwiazdki i serduszka można kupić w Ikea
Domkowy dzwoneczek dostępny jest w sklepie Decorolka
Pozostałe przedmioty, to wiadomo ;), z Minty Sklepiku
P.S. Misie i koniki drewniane już do nas jadą. Lada moment będzie można zamawiać :)


środa, 28 listopada 2012

Kolor Świąt

Czerwony. Dla mnie, ale zapewne też dla wielu z Was, to właśnie ten kolor jest kolorem Świąt Bożego Narodzenia. Może to ciut banalne, może oklepane ;) ale i tak co roku zapraszać go będę do Minty domu. W tym roku połączę go z szarym i delikatnym błękitem. Będzie prosto i w skandynawskim klimacie rzecz jasna ;)
Czerwień ociepla, dodaje energii, rozwesela szaroburość panującą na dworze. No i przecież Święty Mikołaj ma czerwony płaszcz ;) to niech dodatki do niego pasują!
Od kilku lat bardzo starannie przygotowuję się do Świąt. W pierwszych dniach grudnia zaczynają pojawiać się pierwsze świąteczne dekoracje. I oczywiście kalendarze adwentowe. W tym roku tylko jeden, wspólny dla Igi i Ignasia. Franek z racji wieku zrezygnował. No ciekawe, co mu Mikołaj w tym roku przyniesie? Będzie rózga, czy nie? ;)
Myślę już o Świątecznym  stole, rozglądam się za tkaniną na obrus, serwetkami, planuję co w tym roku zawiśnie nad stołem, nie mogę się doczekać jemioły i ... choinki, min dzieciaków otwierających prezenty i karpia i pierogów! 
Ojejku, niech już będą!





Cała banda Pixy śle Wam pozdrowienia :)




Do niepozornego szarego świecznika dodałam stroik z tego, co znalazłam w kuchni i w ogrodzie.
Nie mogło zabraknąć tasiemki w gwiazdki 



W IKEA można kupić takie dłuuugie świece. Są rewelacyjne!



Bardzo Wam dziękuję, że tu zaglądacie. Zawsze z niecierpliwością czekam na Wasze komentarze.
Miłego dnia dla Was :)
---
Ewa



poniedziałek, 26 listopada 2012

I znów poniedziałek

Słoneczko za oknami :) Może wreszcie uda mi się skosić trawę? Muszę zdążyć zanim znów spadnie śnieg ;)
Z pracami polowymi jestem w taki ziąb na bakier. 
Za to w domu...


Zobaczcie na ten wieszaczek! Skuter i kot, no może nieco podobny do żółwia! Oszalałam! Jeden od ręki trafił do naszej kuchni.



Półeczka druciana aktualnie zmieniła się w tasiemca ;) 
Dzięki niej o wiele łatwiej rozwijać tasiemki na odpowiednią długość. 
No i moje ukochane minty ołówki od Syl.
Ostatnie sztuki. Nikomu nie oddam ;) Iga czasem mi podkrada ;)



Miłego i spokojnego poniedziałku
---
Ewa

piątek, 23 listopada 2012

Dziękuję :) i... szydełkowe cudeńka z Niebieskiej Chaty


Na początku chcę Wam bardzo, bardzo podziękować, za wszystkie życzenia dla mojego kochanego czterolatka, pozdrawiamy Ciotki blogerki :), za przepiękne komentarze pod porodowym postem, który był dla mnie bardzo ważny, trochę ryzykowny, bo mocno osobisty, ale przyjęłyście go fantastycznie, dziękuję :)
Dziękuję za wszystkie gratulacje związane z publikacją naszych albańskich wspomnień w magazynie Asi Green Canoe Style, za przemiłe maile, za to, że czytałyście. Miałam tremę nie lada. Asiu, dla Ciebie specjalne Dziękuję :) za zaufanie.
Zaczynam się czuć, jak na gali rozdania Oscarów ;)
Dziękuję Wam, że tu zaglądacie, to najlepsza dla mnie motywacja. 


A wczorajszy dzień, ajajaj, przegadany, przezachwycany, kawą i pączkiem okraszony w bardzo fajnym towarzystwie do tego :)
I cała kupa prezentów, prosto z Niebieskiej Chaty i świeżo otwartej Niebieskiej Pracowni
Do Minty Chaty przyjechały podkładki pod kubasy, bez których żyć już nie mogę. Przymierzałam je do kubeczków z ceramiki Mynte Ib'a Laursen'a i wyglądały bosssko.
Nasz wielki drewniany stół wreszcie będzie bezpieczny







...iiiii
delikatna, cudowna, dziergana specjalnie do pokoju naszej Igi...



... girlanda
Z poduchą i pledem stanowią od wczoraj nierozłączny team.

Mam też wieści z Minty Sklepu, dla fanów Maileg'a 
Nie miałam jej w planach, ale jest.
Dostępny jest także pled z Igulowego pokoju
Zapraszam serdecznie



wtorek, 20 listopada 2012

20.11

Był środowy wieczór. Pamiętam jak dziś, finał którejś tam z kolei polskiej edycji programu You Can Dance. Pomyślałam sobie, no niech tylko dotrwam do końca, a potem to już wola nieba. Straszyło już od poprzedniej soboty, takie Ignasiowe figle, co by pamiętać, że żarty należy odstawić na bok ;)
W lodówce czekała buraczana zupa, gotowana w czasie sobotniej nocy przez moją kochaną Elizę. Receptura prosta jak drut, ale jest moc... prosto z warzyw. Zaczęło się wreszcie, czy może jednak nie? Matka dwójki dzieci, a po weekendowym falstarcie ciut straciła pewność. 
Dzieci smacznie śpią, każde w swoim łóżku. Dom jeszcze taki świeży, nówka sztuka. Miałam bardzo mocno rozwinięty syndrom wicia gniazda, do tej pory się z tego podśmiewuję. Tak silny, że dom powstał. 
No dobra, to może jednak zadzwonię? Godzina późna, więc trochę głupio. Dzwonię. Marysia wysyła na zwiad Elizę, która mieszka w tym samym mieście co ja. Lepiej sprawdzić, niż gnać przez noc z Warszawy, a ja może znów jakieś hece urządzam. Zanim zjawił się Zwiad ;) wlazłam pod prysznic i sama sprawdzałam: odpuści? nie odpuści? No i nie odpuścił! 
Porodowy team lada moment był już w komplecie: ja, Marysia, Eliza i Marek. A wszystko to około północy. Trzeba brać się do roboty! Marek był od parzenia herbaty i zagadywania. Dziewczyny pilnowały tętna i czujnie kontrolowały całą sytuację. A ja, no cóż, jak wilczyca, szukałam sobie cichego kącika, bezpiecznego azylu, samotności, intymności. Sam na sam ze swoim ciałem, naturą, Ignasiem w brzuchu. Dreptałam po schodach w górę i w dół, zaprzyjaźniłam się z drzwiami szafy. Jak tylko się od nich oddalałam, cała akcja odpływała również. Więc znów wracałam do żaluzjowych drzwiczek i wsłuchiwałam się we własny miarowy oddech: wolno, wolno, szybko, szybciej, coraz szybciej i chwila przerwy. Miałam zadanie do wykonania, natura współdziałała ze mną bez zarzutu i chwała jej za to. Około 6.10 usłyszałam, naprawdę to słyszałam!  jak pęka balonik, z którego kilka minut później wyłonił się ... Ignacy. O 6.19 cztery lata temu, dokładnie w rocznicę śmierci mojej Mamy, w naszym domu urodził się nasz najmłodszy syn.


Uff, zdążyłam przed pobudką dzieciaków, które już wtedy chodziły do szkoły. Pierwsza pojawiła się Iga, zmieszana nieco sytuacją, ale radosna. Była tak zakłopotana wyjątkowością tego poranka, że nie zrezygnowała z pójścia do szkoły, co wyrzuca sobie do dziś. Chwilę później przyszedł Franciszek. To on zważył i zmierzył świeżego braciszka, był przy wszystkich noworodkowych testach. 
Poród w domu to magiczne przeżycie, naładowało mnie energią na wiele lat. Moje poprzednie porody wspominam bardzo pozytywnie, rodziłam moje dzieci, witałam je na świecie. Poród w domu to jednak zupełnie inna bajka. Daje naturze możliwość zadziałania, tak na 100%, a intymność domowych pieleszy pozwala się skupić na zadaniu, na własnym ciele, na swoich emocjach, intuicji. Nigdy wcześniej i nigdy później nie przeżyłam czegoś podobnego. Poczucie siły płynącej z kobiecego ciała. To niesamowite. I piękne. 
Dobrej nocy
---
Ewa






niedziela, 18 listopada 2012

Niedzielne kadry i nasz rejs Zielonym Czółnem

Niedziela, spokojna, domowa, z zapachem szarlotki i kurczaka z rożna...
Upłynęła na wyczekiwaniu
I wreszcie jest. Nowiuśki, chciałoby się powiedzieć pachnący jeszcze farbą drukarską, jesienny magazyn "Green Canoe Style "
Dzięki Asi i my mamy zaszczyt Was zaprosić do jednego z czółnowych portów.
Zapraszam zatem serdecznie :)
Od strony 219 nasze albańskie wspomnienia :)
A ja już lecę od deski do deski
Dobrej nocy
---
Ewa










piątek, 16 listopada 2012

Zimowa ceramika od IL

Zestaw na zimę? Dla mnie w sam raz. Uwielbiammmm...
Pozdrowienia ślę :)
---
Ewa





Jeśli chcecie zobaczyć inne zestawienia, piszcie, a ja zrobię fotki.
Można szperać tu: Ceramika IL i wybierać do woli
Zapraszam :D

P.S. Sowy znajdziecie TU


czwartek, 15 listopada 2012

Latarenki o północy

Próba generalna oświetlenia z latarnianych domków zaliczona na medal. Tak prezentują się, gdy na dworze jest już ciemno. Przyjemne światło świecy migocze w okienkach muminkowego domku :)




Wczoraj na antresoli zorganizowałam kącik do pracy dla naszej Igi. Biureczko, które już kiedyś pokazywałam niestety nie zdało egzaminu w moim centrum zarządzania. Marek się przy nim po prostu nie mieścił ;) Mają tu powstawać wybitne dzieła plastyczne. Na razie skromnie wyposażony, ale nie mogło zabraknąć Niebieskiej girlandy ;)



Miłego i twórczego dnia dla Was :)
---
Ewa

środa, 14 listopada 2012

Domkowo. Krok bliżej do Świąt

Mam wrażenie, że co roku przygotowania do Świąt zaczynam coraz wcześniej. Tak naprawdę dekorowanie domu daje mi w ten czas najwięcej radochy. Powolutku zaczynam rozkładać w minty chałupce, to tu, to tam klimatyczne akcesoria ;) Posiadanie sklepu oczywiście bardzo to ułatwia, ale stanowi też nie lada pułapkę... Toczenie nieustannej walki z kobiecą naturą zagarniaczki to nie lada obciążenie ;)
Z samego rana przemiły Pan kurier przytaszczył w me progi kolejne pudełka. O mamo! Chyba w tym roku choinka będzie z tektury...
Czyżby już ostatnie świąteczne dekoracje? Klimatyczne, a jakże. Świeczki palę i się gapię.
Słychać chyba cichutkie dzyń, dzyń, dzyń...
Chyba ta banda Pixy'ch mnie w coś wrabia ;)
Zakręconej środy
--- 
Ewa