I znów skandynawskie blogowiczki zainspirowały mnie do małych zmian w domowej kolorystycznej aurze. Obok "miętusów" pojawiły się nieśmiało i inne "cukiereczki", lecz tym razem pastelowe. Miseczki dotąd schowane w kuchennej witrynie znalazły dla siebie nowe miejsce, dzięki któremu częściej cieszą moje oczy. Jest i para muchomorów - Ten malutki i Ten większy. Cudowne! Stanowią komplecik z wyjątkową czerwienią paprykowej pasty.
Okapową belkę zaczarowały wczoraj, niczym pudrowe pastylki, puszki na magiczne przyprawy. To prezent całkiem świeżutki. Dobrze mieć przyjaciół, którzy bez słów wiedzą, czego do szczęścia potrzeba :)
Na maglownicy rzędem rozgościły się jabłka - smaczny atrybut jesieni. I jakie znaczenie ma czy one duże czy małe, czy czerwone czy żółte, czy twarde czy kruche, czy słodkie czy kwaśne są one? Jedno jest pewne, że dzięki jabłkom Dom pachnie szarlotką i od razu cieplej się robi, bo to przecież zapach babcinej kuchni i jedno z najmilszych wspomnień z dzieciństwa.
Dziś Marka z fotoaparatem bez pamięci "wciągnęły" drewniane szpulki, a na nich co...? Znów jabłka! No, i czerwona kratka.
Wydarzenie minionego tygodnia to inauguracja krawieckiego "kąta" w miętowym pokoju. Poszukiwany przez lata, wypatrywany podczas wszystkich duńskich podróży, jest, znalazł się w końcu, przyjechał do nas zupełnie sam, no może z wieloma braćmi bliźniakami ;). Oto "On" - Pan Szpulka we własnej osobie. Pozostali braciszkowie Pana Szpuli są do kupienia w naszym miętowym sklepie. Znaleźć Ich można tutaj: Pan Szpulka w Minty House Shop . Kolorowych nitek nie chowam więc w szafie, o wiele przyjemniej jest na nie zerknąć co chwila. Jeszcze tylko małe drewniane szpulki mam nadzieję gdzieś zdobyć niebawem.
Na koniec prezentuję Wam jeszcze w pośpiechu pamiątkowe zdjęcie pierwszych sklepowych miętowych zamówień przygotowanych do drogi. Królik zimowy ciut już zniecierpliwiony wygląda z torebki. Gdzieś tam czeka na niego Pani Królikowa i dzieci. Do zobaczenia!
---
Ewa
Ewa, Twój wpis podziałał na wszystkie moje zmysły. Już czuję ten zapach szarlotki, a od Pana Szpulki i pastelowych "cukiereczków" oczu oderwać nie mogę. I najważniejsze - dokonale wiem jak "dobrze mieć przyjaciół, którzy bez słów wiedzą, czego do szczęścia potrzeba". Miłego dnia. Edyta
OdpowiedzUsuńJa zakochałam się w tym wieszaku na szpulki i nitki, supeeer!
OdpowiedzUsuńhej Ewuniu piekny pastelowy post!!! uwilbiam takie klimaty! Pan Szpulek jest suuuper!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam was!
Syl
dziękuję za odwiedziny :)) że ja nie znałam wcześniej Waszego miętowego domu... jest uroczy, fantastyczny i już mój ulubiony :))
OdpowiedzUsuńtak, jabłka w domu muszą być... do surówki, do pieczonego kurczaka, do szarlotki, lub tylko do dekoracji...
Pan Szpulek już znalazł się na mojej liście marzeń...
pozdrawiam
Ania
W słoju są gruszki, czy mnie wzrok nie myli ??? To mój ulubiony smak lata zaklęty w szkle :) To mi dopiero smaku narobiliście!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTak, tam właśnie gruszki stoją. Obok pasta paprykowa i sok malinowy, też oczywiście zrobione przez Ewę. Wszystko pyszne i w spiżarni z dnia na dzień uszczuplam zimowe zapasy zalegające na drewnianych wygiętych pod ich ciężarem półkach ;)
OdpowiedzUsuńA gruszki to najbardziej mi smakują z domowym pasztetem, mniam ...
P.S. A poprzedni komentarz usunąłem bo coś poszło nie tak.
Sprostowanie zamieszczam żeby nie wyjść na kłamczucha. Gruszki w słoiku to prezent od Marysi i Bartka. Zapomniałem zupełnie i przepraszam, ale tak skupiłem się na innych prezentach, które przywieźli czyli pięknej złotej waltorni (chyba waltornii, bo od tuby odróżnić nie mogę), no i oczywiście pysznej nalewki kawowej, nazwanej przez Ewę "Panasówką" (foto tutaj: http://www.facebook.com/photo.php?fbid=191417917600733&set=o.164026506977264&type=3&theater)
OdpowiedzUsuńTo mamy na pewno jedną rzecz wspólną - pasztet do gruszek :) Pychotka !!!
OdpowiedzUsuńDziękuję za zaproszenie, z chęcią będę tu wracać. :) Masz prześliczny blog i te dzieła, sama przyjemność dla oka. :) I chętnie się czegoś od Ciebie nauczę. Pozdrawiam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńJa juz w sklepie znalazlam kilka cudeniek ktore mi sie szczegolnie spodobaly.Pan szpulek rowniez.Cudo! Pozdrawiam Was serdecznie!
OdpowiedzUsuńIza
Szpule drewniane przepiękne.
OdpowiedzUsuń... że też wcześniej nie znalazłam tych cudowności. śliczne metalowe cudeńka te na szpuleczki jak i na papier toaletowy, ręcznik papierowy. Marzyłam o czymś takim. Mam tylko jedno pytanie czy ten drut jest ten z tych sztywnych czy taki co można zmienić kształt?
OdpowiedzUsuńPrzy łapkach moich domowników to trzeba, żeby był raczej sztywniejszy. Proszę o maila.
Pozdrawiam serdecznie i jeżeli można to się rozgoszczę na dłużej?
Pozdrawiam