sobota, 28 lutego 2015

Lizbona part 2, ale nie ostatni

Ostatnią, trzecią część lizbońskich historii znajdziecie w magazynie Pure Passion, już za chwilę, dni kilka.
Teraz chcę pokazać Wam jedno z klimatycznych miejsc, które objawiło się na naszych lizbońskich ścieżkach.
Włócząc się po Alfamie szukaliśmy miłego lokum na wieczorne pogaduchy przy winie. Dwa lokale obok siebie. W jednym, jasnym, trochę skandynawskim może, zajęty był tylko jeden stolik. Siedziała przy nim obsługa, znudzona nicnierobieniem zapewne. Tuż za ścianą inna bajka, miejsce wypełnione ludźmi po brzegi. Ciepłe, przygaszone światła, mnóstwo kolorów, przedmiotów, książek. Pachnie. Kelnerowi udało się wskazać wolne miejsca. Usiedliśmy na ludwikowskich fotelach, na przeciw mając dwie młode portugalskie dziewczyny, na równie ludwikowskiej kanapie. Między nami skórzany, okazały kufer, na nim taca- to nasz stół
Karta krótka, sezonowa czyli idealna. Jedzenie się tworzy na oczach klientów, w otwartej kuchni tuż za barem. Jest smacznie. I najlepsza sangrija w Lizbonie!
Od razu wiedzieliśmy, że wrócimy tam jutro. 
W popołudniowym świetle można było zobaczyć więcej. Nastąpiła dokładna analiza szczegółów wnętrza i kulinarnych poczynań. Jak na przyszłych restauratorów przystało ;)
Mnie w tym wnętrzu wszystkiego było za dużo, ale gdyby nie to nagromadzenie przedmiotów, mebli, dekoracji, być może Pois, cafe! nie byłoby aż tak popularne?
Wnętrze od progu stwarza atmosferę swobody, w sam raz na popołudniowy chilloucik
Zróżnicowanie miejsc do siedzenia- moim zdaniem świetne. Każdy ma możliwość znalezienia przytulnego kąta.
90% sukcesu to stanowczo dobra obsługa, znająca język angielski ( wiadomo ), odgadująca w mig gesty, spojrzenia, czasem smakowe pragnienia, uważna i przede wszystkim z uśmiechem 




Kufrów było więcej, nie tylko w ludwikowskim kąciku







Nasza knajpka wciąż niegotowa. Stopniowo jednak pchamy sprawy do przodu. Są i burze i Słońce, trzeszczą nasze temperamenty, tarcie bywa nieznośne, ale wiara, że tworzymy coś wyjątkowego jest wielka więc trwamy przy swoim niezłomnie

Na razie wygląda to tak


Lubię to miejsce, nawet w takiej formie
Jak widać pierwsze przyjęcie za nami ( stylista poległ- śmiecie na pierwszym planie ;) )
Było miło :) Nawet baaardzo
Miłego weekendu kochani
Widzimy się pewnie tuż po 
---
Ewa

8 komentarzy:

  1. Jak widać przytulne, kolorowe, swobodne wnętrza bardziej przyciągają ludzi :) ja tez widzę kilka kącików, w których znalazłabym sobie miejsce. Życzę Wam stworzenia klimatycznego miejsca!
    Pozdrawiam
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, nie mogę się doczekać finału i liczę, że uda mi się tam wypić z Tobą kawę! Miejsce ma klimat i możliwości, ciekawe w jakim stylu je urządzisz?:) Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie ostatnio przypomniałaś swoją wyprawą do Lizbony o filmie "Imagine", a że była okazja to kupiłam w prezencie Mężowi :) I po kolejnym oglądnięciu zachwycaliśmy się jaki to piękny film. Lizbona czeka, jak już się wybierzemy to sprawdzimy to miejsce na żywo. Kibicuję bardzo bardzo Waszemu miejscu i jestem strasznie ciekawa jak je urządzisz. Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  4. Fantastyczne miejsce. Z duszą. A Wasza restauracja zapowiada się ciekawie. Życzę powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe miejsce. Jak są książki, dobre jedzenie, wygodne fotele i pyszna kawa to zostaję;-) Jestem ciekawa Twojego miejsca. Na pewno będzie klimatyczne i piękne:-) Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  6. Lizbona jest na mojej liście :)
    Od dziś na liście jest też Wasza knajpa (co z tego ,że dopiero powstaje ) Jakże miło będzie tam zajrzeć . Powodzenia , wytrwałości , sił i niezwykłego napływu weny życzę ( choć z tym ostatnim na pewno dacie sobie radę ) Pozdrawiam , Wiola

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne zdjęcia! Tak trzymać. I powodzenia z nową knajpką - czekam na relację :-)

    OdpowiedzUsuń