I jak tu nie kochać miętowego koloru? Mam nadzieję, że dzięki zbiorowi tych cudownych fotografii, wszystko stanie się jasne. W naszym domu przedmioty minty nie są aż tak delikatne, może lepiej zabrzmi "subtelne" jak te z wyszukanych prezentowanych niżej obrazków. To bardziej przedmioty do intensywnego codziennego użytku, którym ten kolor dodaje lukrowej słodyczy. A zaczęło się od ogromnie płaskiego dzbanka do herbaty przywiezionego z naszej pierwszej rodzinnej wizyty w Danii. Ręcznie formowana ceramika połączyła znakomicie dwa kolory- szary i miętowy właśnie. Stały się one niejako motywem przewodnim w myśleniu nad wnętrzami domu, który miał się stać urzeczywistnieniem naszych marzeń o spokojnej przystani. Marzeń o miejscu, w którym lubi się być, a jeszcze mocniej lubi się do niego wracać.
---
Ewa
Te powyższe przepiękne fotografie pochodzą z bloga Dreamy Whites, jestem nim mocno oczarowana, co chwila odkrywam tam nowe cudowne obrazy.
A ten dzbanek na kolejnego posta otwarcie i zakończenie sfotografował Marek. Miętowego weekendu wam życzę.
Hej Ewuniu, no ja tez taka mietowa fanka, moze widzialas moja antyczna wage krups wlasnie w mietowym kolorku?:-))) Ah ciesze sie ze przez Twojego maila znalazlam Twoj blog:-) Pozdrowionka
OdpowiedzUsuńSyl