Jest takie miejsce gdzieś daleko, gdzie od kilku lat spędzamy mnóstwo czasu i to w zasadzie o każdej porze roku, bo przecież nie jedną białą zimę, zieloną wiosnę, ciepłe lato czy żółtą jesień tam spotkaliśmy. Hmm..., tylko gdzie by tu jeszcze w tym kolorowym korowodzie pór roku "wcisnąć" minty? O! Wiem już! Aniu dziękuję, że z tak zręcznie zrywasz za drewutnią i z takim sercem parzysz dla mnie tą pyszną miętę, choć ostatnio tymianek był równie wyborny. Zastanawiam się jednak często, a zwłaszcza przed wyjazdem, czy gdybyśmy nie odwiedzali tam Ani, Pawła, Amelii i Brunia, czyli naszych serdecznych przyjaciół, to czy też byśmy tak dzielnie znosili trudy tej podróży z mazowieckich nizin na ten podkarpacki "koniec świata", gdzie gęsi zawracają, a może powinienem napisać, że zakręcają, a psy ..., dobra tą uwagę już zostawię dla siebie ;). Odpowiedź brzmi TAK.
Ostatnie "wrześniowe odwiedziny" były tym razem szczególnie wyjątkowe. Hucznie świętowaliśmy w rodzinno-przyjacielskim gronie to przecież od jakiegoś czasu zadwórzańskie święto. Okazja była wyjątkowa, choć za rok bardziej okrąglejsza ta rocznica będzie. Jeszcze raz życzymy Wam wszystkiego dobrego i dziękujemy za dobry czas spędzony w Gęsim, gdzie nie tylko choć na parę chwil zapominamy o wszystkim, ale też poznajemy wielu fantastycznych ludzi. Do zobaczenia przed zimą jeszcze w naszym Minty Hous'ie
---
Marek
Rozrywka u Gęsi gwarantowana ;). Poniżej bieszczadzki canicross
i prawdziwy stół bilardowy od niedawna stoi
i przygoda z przyrodą w tle czeka
i rowery oczywiście
no i Chata Momo, w której mieszka Smyczek - hucuł, w którym dawno temu zakochała się Igunia i odkochać się jakoś nie chce
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz