Dania, a zwłaszcza Jutlandia z wydmami nad Północnym morzem, wietrznym, ostrym klimatem i przepięknymi wrzosowiskami, to dla mnie (nas) niewątpliwe zagłębie przecudownych, przeuroczych, niepowtarzalnych sklepików oraz pełnych pasji twórców tych miejsc czyli skromnych sklepikarzy. To miejsca z duszą, trochę magiczne, trochę bajkowe. Często takim naszym rodzinnym "sklepikowym odwiedzinom" (bo przecież zawsze podróżujemy w komplecie) towarzyszy kawałek pachnącego domowego ciasta z filiżanką przepysznej mlecznej kawy, mięty czy herbaty. Gdy do tego uda się uciąć jeszcze "odwiedzinową" pogawędkę, to czego chcieć więcej? Nie muszę wspominać, że Duńczycy do otwartych ludzi raczej nie należą ;) i rozmowa wykraczająca poza ramy grzecznościowych zwrotów to rzadkość. Dlatego też napotkać sklepikarza, a częściej sklepikarkę, która opowiada z zapałem i rumieńcem o wszystkim co widzisz, pozwala choć trochę poznać Duńczyków i ich dekoratorskie pasje. Tego nie wyczytasz w przewodniku, nie znajdziesz we wnętrzarskiej prasie, choćby nie wiem jak dobrej i wyszukanej. Ludzi i ich pasje najpiękniej zgłębiać osobiście - zachęcam. Po prostu po chwili rozmowy czujesz, że nadaje się na tych samych falach :). I tak nie sposób ogarnąć wzrokiem wszystkich bibelotów, dodatków, szmatek, ręcznie wykonanych zabawek, spamiętać wszystkich "sklepikowych odwiedzin". To po prostu zatrzęsienie drucianych koszyków, zawieszek, wieszaczków Krasilnikoff, drobiazgów i mebli od Ib Laursena, króliczych i mysich rodzinek od Maileg, pastelowej porcelany Green Gate. Dlatego właśnie od lat wyczekujemy naszych skandynawskich wakacyjnych podróży, a zawsze podstawowym ich punktem są "sklepikowe odwiedziny".
---
Ewa i Marek
wtorek, 20 września 2011
Sklepy Pełne Pasji
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czytam, oglądam i mam mnóstwo pozytywnych emocji w sobie. Przez chwilę znalazłem się w czarującym świecie europejskich małych miasteczek, sklepików jak z albumów, jakże estetycznych utensyliów gospodarstwa domowego. Dzięki!
OdpowiedzUsuń