Chłodne poranki, coraz krótsze wieczory, żal po skończonych wakacjach, powroty do szkoły i pracy i całej tej codziennej gonitwy...
A ja ją wprost uwielbiam, zwłaszcza, kiedy daje jeszcze ciut słonecznego ciepła w środku dnia.
Kojarzy mi się z samymi dobrymi wydarzeniami... jesienne spacery z maleńkim Frankiem, potem radość, gdy pojawiła się Iga, a całkiem niedawno wielkie oczekiwanie na wyjątkowe przyjście na świat Ignasia. Jesienią świetnie się nam podróżowało we dwoje i bardzo za tym tęsknię. A teraz początek jesieni pachnie mi papryką, malinami, cukinią i babskimi sprawami porozkładanymi na kuchennym stole przy kubku kawy. A za chwilę zapachnie czystym, bieszczadzkim powietrzem:)
---
Ewa
Hej Ewa,
OdpowiedzUsuńbrakuje Ci tylko blogowiczów, ja chcę się zapisać na fb już jestem :))
Oj brakuje, zapraszam serdecznie:)
OdpowiedzUsuń