wtorek, 25 lutego 2014

...

Czasem się zastanawiam dokąd my ludzie zmierzamy? Mam wrażenie, że nasz gatunek przestał się liczyć z resztą świata już dawno. Realizujemy cele nie bacząc na skutki, jakie nasza ludzka działalność wywołać może. Niszczymy środowisko, zabijamy zwierzęta, albo wkraczamy z impetem w ich spokojne dotąd życie. Wystarczy głupia decyzja jakiegoś urzędnika i...
A czemu dziś o tym? 
Mieszkamy na obrzeżach miasta, w starej dzielnicy domków jednorodzinnych powstałej zaraz po wojnie. Wiecie, uliczki, po obu stronach domy, działki jedna obok drugiej. Nasza ulica zawsze była wyjątkowa, bo u nas domy są tylko po jednej stronie, po drugiej jest pas zieleni. Trzy rzędy drzew: topole ( które ponoć uchodzą za chwasty) ogromne klony i szpaler innych niższych drzew wzdłuż ulicy. Niektóre z tych drzew sadził mój dziadek i nasi sąsiedzi z jego pokolenia. Na tych drzewach bawiłam się ja i mój brat, tam budowało się bazy, domki, szałasy. Każdy z moich dziecięcych przyjaciół miał swoje ulubione drzewo. Przy nich się zaklepywało podczas zabaw w chowańca. Dwa klony były słupkami bramek na trawiastym boisku gdzie grała w piłę  cała dzielnica. Pod jedną z topól kiedyś postawiłam budę dla suczki przybłędy, mamy mojego ukochanego psa. 
Ogrom wspomnień
Wczoraj dokonała się jedna wielka masakra. 
Już od rana coś się szykowało, bo zjechało kilka samochodów. Myślałam, że będą coś kopać, ale się pomyliłam. Na całej ulicy zostały 2 drzewa! Reszta została wycięta w pień! Kilkadziesiąt drzew! Do dziś trwa segregowanie i wywożenie drewna. Wygląda to jak cmentarzysko :(
Podeszłam do pana, który został wskazany jako szef całej akcji. Pan popatrzył na mnie jak na kosmitę, no bo o co mi chodzi? A ja mu na to, że o prawie 40 lat mojego życia w towarzystwie tych drzew.
Skwitował ze spokojem i uśmiechem na twarzy: się tuje posadzi
Ręce i cycki mi opadły :(
Mieliśmy zielony pas, teraz mamy goły plac i w perspektywie nowiutką linię energetyczną :(
Żal, tylko tyle i poczucie niemocy, bo tej lawiny nie można było zatrzymać
Ciekawe czy jeden z drugim urzędnik, projektant linii, czy ktokolwiek, kto decyzję wydawał w ogóle był na miejscu, by dokładnie wyznaczyć drzewa do wycięcia, czy ktoś zadał sobie trud? czy po prostu kazali wyciąć wszystko jak leci?
Jesienią na drzewach zawsze było mnóstwo ptaków. Miały tu swój przystanek w drodze do ciepłych krajów. Teraz nie pozostanie im nic innego, jak siadać na drutach :(
*
To tak na zmianę nastroju
W końcu mamy wiosnę
---
Ewa






44 komentarze:

  1. Tak mi przykro Ewo! Tym bardziej, ze wiem o jakim miejscu mówisz, o których drzewach...
    Bardzo mi przykro... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się nie wyglądać przez okna, a jak przejeżdżam obok to normalnie mnie zaciska :(

      Usuń
  2. Tak mi przykro, że takiej rzeczy Pani doswiadczyła.
    Zawsze odczuwam ogromny smutek,kiedy człowiek niszczy przyrodę...niepotrzebnie wycina drzewa, które niby za duże urosły i zasłaniają widok z okna albo tylko dlatego, że jesienią gubią liście.
    Doświadczyłam w swoim życiu dwóch takich kataklizmów.Pierwszy raz, kiedy wycięto w mojej okolicy starą aleję grabów i drugi raz, kiedy to na odnowionym, zrekultywowanym zielonym terenie jeden z moich sąsiadów(nie jest to oczywiście ulubiony mój sąsiad) zaczął wyprowadzać szczeniaka, który zniszczył wszystkie nasadzenia...trudno mieć w tym przypadku pretensje do psa, skoro to człowiek go tam wyprowadzał...pewnie gdybym z psem pogadała, to szybciej doszłabym z nim do porozumienia...
    Dużo siły Pani życzę.
    Katarzyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niesamowite, że ludzie po prostu nic nie rozumieją. Dla pana w białym kasku, grzejącego się przy ognisku z gałęzi ściętych drzew to żaden problem. Masz rację z zwierzakiem można czasem szybciej dojść do porozumienia
      Dziękuję za wsparcie :)

      Usuń
  3. Ewo, mnie by też wszystko opadło.. rozumiem Ciebie doskonale. Ja jakiś czas temu przez krótki okres mieszkałam w starym domku na wsi. Największą zaletą działki przydomowej było przeogromne drzewo- wierzba z gałęźmi tak gęstymi i starymi, że serce rosło od samego patrzenia... Pokochałam to drzewo, które rosło na granicy naszej działki i pola sąsiada. I też mi co nieco opadło, gdy któregoś dnia po powrocie z miasta zobaczyłam, że właściciel pola je ściął. Rosło ze sto lat, a tu nagle coś takiego...bo wiesz..można sobie sąsiadów popodglądać... :/ Tacy ludzie, to nie ludzie Ewo. Dziwadła chodzące, bez duszy, bez skrupułów.
    Ślę uściski pocieszenia... (ps. może zasadźcie po cichu jakieś brzózki w nocy..;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, sąsiadów się nie wybiera. jeden z naszych 3 sąsiadów, jeszcze chyba nie mieszkał tu obok, zaproponował nam wycięcie drzewa rosnącego w granicy. To ogromny, przepiękny kasztan, rozłożysty, idealny w kształcie. No ale kłopotliwy bo: najpierw gubi kleiste pąki, potem kwiaty, potem kasztany lecą z impetem, a na koniec ogrom liści, a poza tym rzuca cień! Dzięki Bogu kasztan nadal stoi jak stał i choćbym się miała do niego przykuć, to nie pozwolę wyciąć.

      Usuń
  4. Oby Tych P............ch Energetyków spotkał taki sam los co Ptaszki :) Współczuję !!! Kasia ze Szklarskiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech się im jajka potłuką ;) Tyle gniazd zniszczonych :(

      Usuń
    2. Ej! Ty! Hehhh... "Kasia ze Szklarskiej". Nie tęsknisz za nami?

      Usuń
  5. bardzo mi przykro... :/ niestety coraz więcej efektów ludzkiej bezmyślności obserwujemy dookoła i mimo wewnętrznego krzyku najczęściej nie mamy na nią wpływu. Za każde wycięte drzewo powinni posadzić dwa nowe, szakale! Jeśli nie dla nas, to dla naszych dzieci. Trzymaj się Kochana! Wiem że żadne słowa nie zwrócą Ci tej zieleni, na szczęście tych wspaniałych wspomnień z nią związanych nikt Ci nie odbierze. Pzdr Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że będą sadzić nowe, jeśli nie to sami posadzimy
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  6. matko... nic tylko przekleństwa cisną się na usta. :(((((((((((((((
    bardzo mi przykro...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zal niebywały Aniu, nawet przeklinać się nie chce :(
      Dziękuję za Twój głos

      Usuń
    2. to niewiarygodne.. mnóstwo jest ludzi, którzy są tacy jak ten pan w kasku i chyba to smuci najbardziej. Taka ludzka bezmyślność, a z drugiej strony bezsilność. trzymajcie się jakoś, choć wiem, że łatwo nie jest.

      Usuń
  7. Takich negatywnych działań człowieka jest bardzo dużo i pewnie każda z nas ich doświadczyła, albo doświadczy. Rok temu rewitalizowali park w miejscowości w której mieszkam i oczywiście odbyła się tam wielka wycinka drzew. Z jednej strony ekolodzy dbali o każdego chronionego ptaszka, z drugiej zaś do wycięcia szły piękne i zdrowe drzewa. Zadzwoniłam więc do naszego urzędu miasta i gminy z pytaniem dlaczego wycinają te drzewa. Urzędnik był zdziwiony moim telefonem, bo jak stwierdził jestem jedyna osobą, która o to pyta, a po drugie też mnie zapewniano, że nasadzi się nowe drzewa. Urzędnicy są straszni, jednym podpisem zza urzędniczego biurka zmarnują co się da ... i drzewa... i czyjeś wspomnienia ... i wszystko co się tylko da... pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obie jesteśmy kosmitkami, które przywiązują się do drzew z kilkudziesięcioletnią historią. To nie my jesteśmy dziwne, tylko ci co takie decyzje podpisują bez mrugnięcia okiem, o ruchu z fotela już nawet nie wspomnę

      Usuń
  8. Do ust cisną mi się tylko niecenzuralne słowa, których publicznie wydawać z siebie nie będę!!
    Szok i tyle. Tak strasznie mi przykro ,że to akurat w Twojej okolicy :( . Ale niestety takich zdarzeń jest co niemiara !!! Ja jako zagorzała wegetarianka i w ogóle sfiksowana na punkcie ekologii baba cierpię jak takie rzeczy się dzieją.....I tyle wspomnień jakiś k..as jednym podpisem wyciął !!! Normalnie łezka w oku Ewuś ....
    Ps.A filmik o ptakach genialny , naśmiałam się jak małe dziecko ;)
    Pozdrawiam ;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mówię Ci Olu, jak to widzę, to tylko głową kręcę. Nie mogę uwierzyć. W kilka godzin zdemolowali nasz kawałek miasta :(((

      Usuń
  9. to przykre ... dokąd zmierza ten świat masz rację...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beton, beton na ulicach i beton w umysłach niestety

      Usuń
  10. Czasem się zastanawiam czy przy pewnych działaniach ludziom zabrakło wyobraźni lub wręcz przeciwnie czy coś ich nie przerosło. LUDZIE.....

    OdpowiedzUsuń
  11. jakieś 20 lat temu przywiązałam się do drzewa, które rosło pod oknami mojej pracy. Było dzielne, wyrosło całkiem spore, zakorzeniając się gdzieś między betonem a cegłą...Ponieważ byłam nieustępliwa, przyjechała policja, i śledztwo - drzewo chcieli ściąć bez pozwolenia, a winni zostali ukarani.
    Następnego dnia mój pracodawca dostał wymówienie z lokalu. W następnym "rzucie" ja dostałam wymówienie z pracy...nie zniechęciło mnie to jednak do takich działań - zawsze warto walczyć z bezmyślnością!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już kilka razy wojowaliśmy o te drzewa, bo gdy tylko zaczynał się sezon grzewczy pojawiał się jakiś pan z piłą łańcuchową i wycinał chwast- kilkunastometrowe nawet topole. Wtedy zawsze reagowaliśmy, wzywaliśmy straż miejską by choć sprawdziła czy pan jeden z drugim mają pozwolenia. Straż nie pojawiała się wcale, albo udzielano nam telefonicznych wyjaśnień, że wszystko gra. Nasz ruchy były o tyle skuteczne, że goście zwykle po czymś takim przerywali akcję i się zmywali z łupami. Tym razem się nie dało :( Gdyby była jakaś informacja dla mieszkańców, choć skrzynkach zostawiona, można by było działać, wzięli nas z zaskoczenia łobuzy

      Usuń
  12. Ewuniu to naprawdę masakra. Też kiedyś mieszkając w Polsce na Starym Mokotowie przeżyłam takie coś to było okropne pamiętam, że ryczałam potem tydzień nigdy potem już nie było tak samo.....w końcu się z tamtąd wyprowadziliśmy ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to i dla nas znak by uciekać na wieś... Masz rację, już nie będzie tak samo, nawet jeśli posadzą drzewa.

      Usuń
  13. to naprawdę NIEBYWAŁE! ktoś chyba upadł na głowę z takiej topoli i teraz się na nich mści ;/
    nie wiedzieliście o tym jako mieszkańcy? nic nie można było z tym zrobić??
    strasznie smutna i przykra sprawa Ewo, szkoda drzew bardzo... ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ikuś, nikt nic nie wiedział, kilku sąsiadów też pomaszerowało do panów z piłami by się czegoś dowiedzieć, ale zatrzymać się ich nie dało. To była błyskawiczna akcja, z zaskoczenia :(

      Usuń
  14. Działają z zaskoczenia i bez uprzedzenia:(Wracam do domu wiosna,piękny dzień ptaki śpiewają....no właśnie(gdzie te ptaki?)spoglądam przez okno oczą nie wierze(przecieram)....nieeeeee!Rano jeszcze rosły,dostojne ,wysokie(sięgały siódmego piętra)stare i tu koniec:(Dawały cień ,radość, inspracje(dyplom z malarstwa,nagroda w konkursie wszstko dzięki nim)rozumiem w 100%Twój gniew i niemoc,ja pierwszy raz w życiu miałam ochotę bić, ale nie było kogo(akcja przebiegła szybko,zostały same trupy).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że oni działają tak z premedytacją. No bo po co narażać się na bunt mieszkańców, który opóźni, może nawet uniemożliwi wykonanie wyroku? Tak robią swoje, a bunt po akcji traci sens, bo drzewa nie włosy, nie odrosną

      Usuń
  15. Straszna jest taka krotkowzrocznosc. Eh, szkoda slow. Najgorsze, ze takie decyzje sa nie nieodwracalne a drzewom trzeba tyle czasu zeby odrosnac...przypomina mi sie kawalek jacksona: look what we've done to the world....

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozumiem, że Ty w domu elektryki nie używasz?
    Każdy chce wygodnie jeździć, po równych drogach, mieć dostęp do czystej wody, kanalizacj, infrastruktury teletechnicznej, ale jak gmina (czy kto tam) chce to umożliwić to się okazuje, że nie ma gdzie infrastruktury poprowadzić!

    Bo drzewa, sentymenty, ojcowizna, środowisko itp.

    BTW każda decyzja dotycząca oddziaływania na środowisko jest jawna, informacje są publikowane wg ustawy z dnia 3 października 2008 r. o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko np tu http://www.gdos.gov.p, http://www.ekoportal.gov.p, w urzędach gimin itp.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Linia energetyczna nad tymi drzewami była odkąd pamiętam, ale elektrownia musiała co roku lub co dwa lata przycinać gałęzie, a to był pewnie i kłopot i koszt. Oczywiście, nie sądzę by ta decyzja w urzędach czy gdziekolwiek bądź była ukrywana. Tylko, że nikomu z mieszkańców nie przyszło do głowy, by to monitorować, czy to takie dziwne???
      Dla mnie te drzewa, sentymenty i ojcowizna są ważniejsze niż nowe kable zamiast starych. Ale po Twoim komentarzu sądzę, że nie ma to szans na zrozumienie.
      Pogody ducha życzę, to ułatwia życie, może nawet bardziej niż elektryka

      Usuń
    2. Bonifacy.. bla bla bla... decyzje, zarządzenia, ustawy przecież mądrzy uchwalają, aby ludziom lepiej było... Mam z tym do czynienia na co dzień, z tymi co rusz nowymi przepisami i widzę, że co kolejna nowelizacja, to głupsza i tylko więcej zamieszania robi i się tylko zastanawiam, kto za to kasę bierze i czy w tym kraju kiedyś jeszcze normalnie będzie... Ewa, nic nie zrobisz, nic...

      Usuń
    3. To straszne, załamujące :( Jedyne co możemy zrobić to pielęgnować nasze kręgosłupy moralne i żyć w zgodzie ze sobą.

      Usuń
  17. Pani Ewo,jestem z Panią i rozumiem doskonale Pani żal,w cywilizowanym świecie kable kładzie się w ziemi i nie trzeba nic wycinać,ale wtedy panowie elektrycy nie mieliby co robić.A może trzeba sprawdzić,kto jest odpowiedzialny za decyzję?I pociągnąć do odpowiedzialności?Pozdrawiam serdecznie Małgorzata

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo smutna historia:((((( Współczuje. To przykre, że w tych czasach nikt już nie dba o zieleń tylko o inwestycje...

    OdpowiedzUsuń
  19. Ręce opadają jak czytam o takich rzeczach... bezduszność i głupota niektórych urzędników czasami powala! Mam nadzieję, że uda Wam się Ewo coś dozielenić... pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  20. I just found your blog because of the magazine and it is beautiful...but my heart goes out to you for the loss of your trees. Oh how it hurts, doesn't it? The carelessness of our city leaders driven by power and greed. We live on the outskirts of our city in Northern California too...we live here in the 'Rural area' because we wanted to be near the farmland and wildlife. We have a huge prairie behind us that a developer is trying to vote to have its wetlands title gone so that they can build. It is very sad. We have so many homes sitting empty due to foreclosures because of the recession and they want to build. My husband went to the city meeting and it was completely depressing because we really have no power or say in these decisions. I don't know how we can changed things. For now...we are planting as many trees on our lot of land that we can.

    OdpowiedzUsuń
  21. z drzewami jest jak z ludźmi, starych ludzi się nie przesiedla, tak jak starych drzew....Mój dziadek sadził drzewa w małym miasteczku, gdzie po dziś rosną dumnie i ilekroć jadę do rodzimej miejscowości, spacerujemy wzdłuż ich alei.Drzewa są niezwykłe, te które dziadek sadził to jarzębinowe.Jedno drzewo do dziś ma taką narośl, jakby w ciąży było.Zawsze się zastanawiam, co to oznacza dla mnie?Tyle skojarzeń mam z drzewem, że wiem co czujesz Ewo.Mam nadzieję, że tuje szybko obrosną, byś nie musiała patrzeć na to smutne cmentarzysko.Sama codziennie zastanawiam się, dlaczego ludzie zabierają zwierzętom domy, zmieniamy ich środowisko, a nawet zjadamy ich samych???Kto to u licha wymyślił i dlaczego???Czy dlatego, żeby ten pan co Ci sypnął jak z rękawa, że posadzi się tuje i będzie ok. miał pracę?Czy dlatego, żeby te ścięte drewno poszło do spalenia w rodzinnym domu????Tyle pytań i do kogo???Chyba tylko do Boga??Namieszałam?No to proszę jak to wyjaśnić, to przecież, tylko bajka??? http://www.youtube.com/watch?v=WCSj49QEoKQ

    OdpowiedzUsuń
  22. Ta historia przypomniała mi sytuację sprzed dwóch lat gdy nagle urzędnicy zdecydowali (za namową jednej z sąsiadek mającej znajomości w urzędzie) by wyciąć w pień jedno z trzech pięknych, ogromnych drzew rosnących przed naszymi oknami. I choć rzeczywiście było ono trochę schorowane jestem pewna, że dało by się część z tego drzewa uratować. Wystarczyło odrobinę dobrej chęci. Pamiętam jak dziś gdy przyjechałam z pracy pod blok, w którym mieszkam i ... popłakałam się. To było silniejsze ode mnie. Widok tej okropnej pustki ( dwie pozostałe rosłe wierzby zostały przy okazji totalnie oszpecone) był nie do zniesienia. Tym bardziej, że o kupnie mieszkania w tym bloku zdecydowały właśnie te piękne drzewa, które niemal "wchodziły " nam do salonu. Eh... brak słów. Współczuję, że i Tobie Ewo przydarzyła się taka historia.... Swoją drogą nie zawsze pozwolenie, które się uzyskuje jest legalne i zgodne z prawem ;)
    Pozdrawiam gorąco
    Joasia

    OdpowiedzUsuń