Posiłki w minty kuchni muszą być przygotowywane ekspresowo. Zgranie podania posiłku z całym logistycznym mętlikiem, który dobrze znany jest rodzinom typu 2+3 ;) graniczy czasem z cudem. A oczywiście chciałoby się zawsze serwować posiłek zdrowy, pełnowartościowy, pełen aromatu i smakowicie wyglądający. Rzadko trzymam się przepisów, no chyba, że piekę ciasto- tu można się zdziwić efektem własnego eksperymentowania. Dzisiaj zaserwuję grillowaną pierś z kurczaka w zalewie ziołowo-miodowej. Zalewę przygotowuję w moździerzu i potrzebuję:
2-3 ząbki czosnku
garść posiekanego świeżego tymianku
garść posiekanej świeżej mięty
3 łyżki dobrego miodu
sok wyciśnięty z połówki cytryny
sól morską gruboziarnistą
świeżo mielony czarny pieprz
5-6 łyżek dobrej oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia
ewentualnie kawałek posiekanej drobno papryczki chilli
Zioła, posiekany lub wyciśnięty czosnek i sól morską rozgniatam dokładnie w moździerzu tak, by uwolnić wszystkie aromaty. Dodaję miód, sok z cytryny, oliwę, pieprz i odrobinę chilli. Mieszam wszystko dokładnie i zalewam mięso. Tak zostawiam do czasu, gdy rodzina będzie w komplecie. Potem grilluję ekspresem na suchej prążkowanej patelni. Znika tak szybko, jak zostało przygotowane, a w całym domu unosi się przyjemny zapach czosnku i tymianku. Do marynaty można użyć innych ziół, świetna jest szałwia, doskonała też bazylia, a do tajskich klimatów nasiona i listki kolendry. Grillowaną pierś podaję na świeżych liściach ruccoli z plasterkiem mozzarelli na wierzchu, najczęściej z pieczonymi w mundurkach ziemniaczkami, do których nasz Franciszek serwuje doskonały sos czosnkowo-jogurtowy.
Miłego dnia Wam życzę
---
Ewa
wtorek, 28 lutego 2012
Miętus W Kuchni
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ojojoooj...tu czuję te zapachy...i jeszcze rukola:))))))
OdpowiedzUsuńNie dość, że przepis interesujący to jeszcze te zdjęcia... aż ślinka człowiekowi cieknie na sam widok!
OdpowiedzUsuńNo tak logistyka to podstawa:)) Smakowicie to wszystko przyrządzone i fajne zdjęcia. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa tez Ewuniu czuje piekny zapach ziol az tu u siebie! uwielbiam swieze ziola, ich aromat i smak! Smacznego!
OdpowiedzUsuńŚlinka mi kapie... potrzebowałam jakiegoś nowego przepisu na zdrowego kurczaczka :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
marta z ohmyhome.pl
Mmmm... Ale pysznie się zrobiło! Chyba wyruszę do sklepu po potrzebne składniki i potem do dzieła... :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńmmmmm... ale pychotka , muszę wypróbować w mojej równie szalonej rodzince 2+2 :) buziaki wielkie
OdpowiedzUsuńPrzepis ciekawy, muszę spróbować. Cudne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam życząc miłego dnia!
Przybijam piątaka jako rodzinka 2+3:-)
OdpowiedzUsuńEwo - to jeszcze szczęście, gdy trafisz w "smaki" całej piątki... U nas z tym czasami różnie:-)Myślę, że Twój przepis przypadnie do gustu trójce mieszkańców - pozostali są w mniejszości, muszą jeść...:-)
a ja już wiem dlaczego Marek nie chce wychodzić wieczorem biegać:)
OdpowiedzUsuńczemu nie ma zdjęcia "efektu" tego pichcenia?
OdpowiedzUsuńPrzecież go zjadłeś ! ;)
Usuń