Chciałabym dziś pokazać Wam kilka moich ulubionych drobiazgów, które przywiozłam z naszej tegorocznej wakacyjnej podróży. Z zagłębia naszych duńsko-szwedzkich wnętrzarskich klimatów najchętniej przywiozłabym Tira wypchanego po same brzegi, ale odprawa promowa trwałaby chyba zbyt długo (patrz ostatnie zdjęcie) i nie jestem pewna czy Marek i dzieci dzielnie by to znieśli ;). Uwielbiam te proste druciane ozdoby, kremowe wieszaczki z drucika, stalowe drucikowe plecionki, kolorową emalię, a zwłaszcza Minty. Tego lata uparcie nieustannie "chodził za mną" motyw serca. Dreptał, dreptał i wydreptał ... Na kuchennym okapie natomiast pojawiła się też wymowna blaszana tablica :). Taką samą, tyle że kamienną zastaliśmy właśnie w naszym letnim domku, a potem wyszukałam tablicę w jednym z tych przepięknych sklepików, o których już pisałam, ale zapewne pisać będę jeszcze wielokrotnie. Nie mogłam się oprzeć, żeby jej nie kupić, no i jest Queen of the kitchen. Zresztą zobaczcie sami poniżej.
---
Ewa
To większe serce poniżej jest prezentem. Dziękuję Ci Edytko raz jeszcze bardzo i pozdrawiam ciepło ;)