Wczorajszy dzień tym razem nie był dla mnie łatwy. Był trudny, trudny jak cholera. A to za sprawą Mamy. Tej, której nie ma od lat.
Tej, której nie było na moim pierwszym balu, gdy kończyłam szkołę.
Tej, której zabrakło gdy zdawałam pierwszy ważny egzamin.
Nie było jej, gdy wybierałam studia i gdy jechałam do łódzkiej uczelni z teczką większą ode mnie.
Nie było jej gdy ponosiłam swoje pierwsze dorosłe porażki i sukcesy
Nie z nią wybierałam kieckę na ślub, choć pani z warszawskiego salonu chyba tego oczekiwała
Nie było jej, gdy wychodziłam za mąż, nie ona zapinała mi drżącymi z przejęcia rękami sukienkę na plecach i nie ona dostała pierwszy kawałek toru na naszym weselu.
Nie ona pierwsza wiedziała, że zaszłam w ciążę i nie ona tuliła mnie tuż po porodzie, ani pierwszym, ani drugim, ani trzecim
To nie ona jest babcią dla moich dzieci, nie została też nigdy teściową. Mówią, że taka teściowa najlepsza, 2 metry pod ziemią...
To jej mi brakuje do dziś, gdy mam kłopot, albo nie pamiętam przepisu na ciasto kręcone z jabłkami.
Niewiele po niej zostało, kilka sentymentalnych drobiazgów: pierścionek z dużym granatowym oczkiem, książka o pieczeniu ciast i ciasteczek i moja ulubiona: Botanika, w sztywnej okładce.
Po niej mam też zielone oczy, 160 cm wzrostu i ciemne włosy. Tak jak ona lubię zmiany. I zwierzęta, choć ja mam większą odwagę by wciąż nasze stado powiększać.
Umiem żyć bez niej, radzę sobie od lat, choć tak jak wczoraj, czy dziś bywa ciężko...
Tak sobie myślę, że w tym wszystkim najgorsze jest chyba to, że już zapomniałam jak to jest mieć Mamę.
Moja Mama zmarła na nowotwór szyjki macicy niecały miesiąc przed moimi piętnastymi urodzinami.
To była śmierć przez zaniedbanie! Niepotrzebna i głupia.
A Ty? Jesteś mamą? Kiedy ostatnio byłaś na badaniach?!
Bo ja, wstyd się przyznać, zbyt długo to odwlekam
Umówmy się tu i teraz, że załatwimy to w najbliższym czasie.
Dobrze?
Dzień Mamy to moje dzieci, serce z masy solnej, czerwone jak czerwcowe truskawki...
Chcę tak jeszcze długo!
Chcę tak jeszcze długo!
Dbajcie o siebie!
---