... i może lepiej dla Niej, aby tak pozostało. Wróciliśmy. Tysiące myśli kołacze się po naszych głowach na samo wspomnienie tego niesamowitego kraju. Przejechaliśmy Albanię wzdłuż i wszerz, odwiedzając zakątki, o których trafiają tylko nieliczni, gdzieś wysoko w górach, gdzie prowadzą kręte szutrowe serpentyny, przy których na skałach rośnie dziki tymianek w parze z rozmarynem, gdzie pierwszy raz w życiu poczułam niesamowity zapach figowego drzewa, gdzie życie ma zupełnie inny rytm i smak... mniam... Mieliśmy szczęście spotkać wspaniałych ludzi, którzy swą bezinteresowną gościnnością sprawili, że Albania będzie już na zawsze dla nas miejscem wyjątkowym, do którego na pewno wrócimy. Jest to kraj wielkich kontrastów- wysoko w górach czas jakby się zatrzymał kilkadziesiąt lat temu. Z kolei miasteczka na wybrzeżu Adriatyku i Morza Jońskiego prężnie przeistaczają się w kurorty. Tam budują się wysokie apartamentowce, ulice obstawione są straganami z plastikowym kiczem, tu kurczaki pieczone, tu kukurydza z rusztu, restauracja co krok, a na plażach setki kolorowych parasoli. Jadąc na południe, w stronę Grecji można znaleźć kameralne zakątki, z oliwnymi gajami i prawie pustą plażą i tam właśnie zatrzymaliśmy się na dłużej.
Zrobiliśmy mnóstwo zdjęć i może już jutro uda się pokazać więcej, ale
dziś mam dla Was tylko jedno, bardzo dla nas cenne, choć nie doskonałe technicznie. Zrobione pod jednym z wiaduktów, prze drodze do Durres. Brakowało tam kawałka nawierzchni i trzeba było zwolnić... zwolniliśmy więc i zatrzymaliśmy w kadrze wiatr.
Dzień dobry wszystkim :) Bardzo się stęskniłam.
---
Ewa